sobota, 21 lipca 2012

o makijażu nastolatek

Dzisiaj chciałabym poruszyć temat malowania się przez nastolatki, ale nie te 16-, 17-letnie tylko te około czternastki powiedzmy.
Osobiście robi mi się nieprzyjemnie, gdy w komentarzach do postu jakiejś gimnazjalistki padają słowa "pusta", "tapeciara" etc. Oczywiście nie uważam, że np. smooky eyes u trzynastolatki jest normalne, ale moim zdaniem, jeśli dziewczyna maluje się tylko po to, by zamaskować niedoskonałości, to dobrze. A teraz podzielę post na kilka aspektów, które pragnę opisać.
 
Jak ja się maluję?
Bo prawdą jest, że się maluję. Niestety, mam cerę trądzikową i nie zbyt wyobrażam sobie pójście do szkoły bez korektora i pudru czasem wytuszuje też rzęsy. Nie maluję się dla szpanu, co moim zdaniem jest głupie, ale po prostu moje koleżanki nie mają jeszcze w ogóle trądziku. Nie chcę się pod tym względem negatywnie wyróżniać.

Co uważam za przesadę?
Oczy okrążone czarną kredką u 13-latki. Eyeliner u 10-latki.  A to tylko nieznaczna część przykładów, z życia wziętych. Można by jeszcze dorzucić sporo, wystarczy udać się do przeciętnego, publicznego gimnazjum i obserwować.
 
I na koniec.. o lakierach do paznokci.
Do szkoły maluje paznokcie na jakieś naturalne kolory. Jednak jak są wakacje czy ferie - nie widzę powodów, dla których malowanie paznokci byłoby złe.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz